sobota, 25 października 2008
CEL Mixed Slatinice
W weekend,11 i 12 października na zielonej murawie w małej miejscowości Slatinice w Czechach odbył sie międzynarodowy turniej ultimate frisbee. Z Polski wydelegowano 2 druzyny,Spirit On Lemon oraz Warsaw Twisters. W tej drugiej ekipie zagrali nie tylko ludzie z Warszawy ale również Magda i Geoff z Wd40. Najważniejsze jednak jest to,że,tak jak we Lwowie,na ekipe Warsaw Twisters spłyneło wielkie szczęście w postaci kilku osób z najlepiej zapowiadającej sie polskiej druzyny- Altimejt Warsaw Frisbears. Awf reprezentowała czwórka graczy-Maja,Rogal,Sieraj i Simon.
W trase ruszyliśmy w piątek wieczorem. Żadna droga nam niestraszna od kiedy jeździmy z cbradiem Rogala,które dla odmiany zamontowane zostało w vectrze Nielota (a konkretniej jej ojca). Jednak jak to zwykle bywa,komplikacje pojawiły sie juz na samym początku. Podczas ustawki z kolegą Rogala,który przekazywał nam niezbędna środki wspomagające,zapomniano o przejęciu najważniejszego towaru-torby Szymona. W konsekwencji jeden z naszych graczy wylądował bez podstawowego ekwipunku. Z zaistniałej sytuacji zdaliśmy sobie sprawe dopiero w JAnkach. Mogło byc duzo gorzej,to fakt,jednak wizja ponownego przedzierania sie przez korki budziła w nas taka niechęć że postanowiliśmy poradzić sobie bez tego bagażu. Dla większości nie było to problemem,jednak zmartwiona mina Szymona nie pozwoliła nam na bezczynnośc. Czym prędzej udaliśmy sie do "go sportu" i za jedyne 59,90 zakupiliśmy piękne korki dla naszego kolegi. Po rozwiązaniu problemu ruszyliśmy w dalszą droge. Wstapilismy jeszcze na działke Mai po podstawowe wyposażenie w postaci spiworów,materaca i pompki.
Dalsza trasa przebiegła bez wiekszych komplikacji. Prawie całą trase przejechał Sieraj,drugi kierowca,wyłoniony przez losowanie. Gra"papier,nożyczki,kamień" pomaga nawet w najtrudniejszych sytuacjach ("przegrany" musiał pogodzić sie z bezczynnością i oddać niezwykle prykrym czynnościom,takim jak...wszyscy wiemy,jak to w trasie;] )
Na miejsce dotarlismy około godzimy 3 w nocy (Gorące podziękowania dla Nawigacji). Maja zadzowniła do jednego z organizatorów który starał sie,łamaną angielszczyzną, wytłumaczyć nam gdzie znajduje sie szkoła w której spią gracze (nie usmiechało nam sie rozstawianie namiotu o tej porze). Podał nam numer do typa którey znajdował sie na miejscu. Ten z kolei,pół przytomny, nie tylko nie sprecyzował informacji ale jeszcze bardziej namącił nam w głowach. Po serii niepowodzen związanych z poszukiwaniem szkoły udało nam sie ogarnąć rewelacyjną miejscówke noclegową. Doborowe towarzystwo,temperatura pokojowa,miękka miejscówka dla każdego z nas,kilka metrów do źródła wody,świetna lokalizacja (tuż obok boiska),muzyczka. Vectra kombi zaparkowana między (przypadkiem znalezionym) boiskiem a jeziorkiem była zdecydowanie lepszą miejscówka noclegową nić namiot czy sala dzielona z nieogarniętymi czechami.
Po 2-3 godzinach snu,połamani po nocy w najdziwniejszych pozycjach udalismy sie na śniadanie. tutaj bez rewelacji ale tez bez specjalnej katastrofy.
Ponieważ relacja powstaje dopiero teraz,nie jestesmy w stanie podać żadnych szczegółów dot. rozegranych przez nas meczy. Jedyna rzeczą którą (niestety) pamiętamy jest to,że wszystko przegraliśmy. Cóż...uznalismy poprostu że nie ma sensu dołować gospodarzy i kolegów z zagranicy. Wieczorem,cholernie zmęczeni,udalismy sie do pobliskiego pubu w celu obejrzenia meczu Polska-Czechy. Tam dla odmiany rozwaliliśmy czechów ;P . Mecz oglądany w otoczeniu gromady tubylców dostarczył nam niezapomnianych wrażeń. O dziwo wyszlismy z pubu w jednym kawałku.
Nastepnego dnia zagraliśmy (z tego co pamiętam) 2 mecze. W tym jeden z SoLem. Powtorka z soboty. Oba przegrane. W międzyczasie rozegraliśmy kilka meczy treningowych między sobą. Między innymi ultimate chodzony,ultimate z użyciem jedynie lewej ręki.
Popołudniu,około godziny 16,nie czekąjąc na rozdanie nagród,zebraliśmy graty i zawinelismy tyłki spowrotem do Polski.
Turniej zdecydowanie można zaliczyć do udanych (mimo zajęcia przez nas zaszczytnego,ostatniego miejsca). 3 naprawde świetne boiska. trawa która aż woła "przejedź sie po mnie" ;P. nienajgorsze jedzenie.mozliwosci zagrania przeciwko naprawde świetnym druzynom. jedynie kwestia noclegu pozostawiała wiele do życzenia..ale przecież nie można miec wszystkiego. Oby więcej takich turniejów. Mamy jednak nadzieje że niebawem,na takie zagraniczne rozgrywki,bedziemy jeździć mocną ekipą Awfu :]
pzdr.Nielot
W trase ruszyliśmy w piątek wieczorem. Żadna droga nam niestraszna od kiedy jeździmy z cbradiem Rogala,które dla odmiany zamontowane zostało w vectrze Nielota (a konkretniej jej ojca). Jednak jak to zwykle bywa,komplikacje pojawiły sie juz na samym początku. Podczas ustawki z kolegą Rogala,który przekazywał nam niezbędna środki wspomagające,zapomniano o przejęciu najważniejszego towaru-torby Szymona. W konsekwencji jeden z naszych graczy wylądował bez podstawowego ekwipunku. Z zaistniałej sytuacji zdaliśmy sobie sprawe dopiero w JAnkach. Mogło byc duzo gorzej,to fakt,jednak wizja ponownego przedzierania sie przez korki budziła w nas taka niechęć że postanowiliśmy poradzić sobie bez tego bagażu. Dla większości nie było to problemem,jednak zmartwiona mina Szymona nie pozwoliła nam na bezczynnośc. Czym prędzej udaliśmy sie do "go sportu" i za jedyne 59,90 zakupiliśmy piękne korki dla naszego kolegi. Po rozwiązaniu problemu ruszyliśmy w dalszą droge. Wstapilismy jeszcze na działke Mai po podstawowe wyposażenie w postaci spiworów,materaca i pompki.
Dalsza trasa przebiegła bez wiekszych komplikacji. Prawie całą trase przejechał Sieraj,drugi kierowca,wyłoniony przez losowanie. Gra"papier,nożyczki,kamień" pomaga nawet w najtrudniejszych sytuacjach ("przegrany" musiał pogodzić sie z bezczynnością i oddać niezwykle prykrym czynnościom,takim jak...wszyscy wiemy,jak to w trasie;] )
Na miejsce dotarlismy około godzimy 3 w nocy (Gorące podziękowania dla Nawigacji). Maja zadzowniła do jednego z organizatorów który starał sie,łamaną angielszczyzną, wytłumaczyć nam gdzie znajduje sie szkoła w której spią gracze (nie usmiechało nam sie rozstawianie namiotu o tej porze). Podał nam numer do typa którey znajdował sie na miejscu. Ten z kolei,pół przytomny, nie tylko nie sprecyzował informacji ale jeszcze bardziej namącił nam w głowach. Po serii niepowodzen związanych z poszukiwaniem szkoły udało nam sie ogarnąć rewelacyjną miejscówke noclegową. Doborowe towarzystwo,temperatura pokojowa,miękka miejscówka dla każdego z nas,kilka metrów do źródła wody,świetna lokalizacja (tuż obok boiska),muzyczka. Vectra kombi zaparkowana między (przypadkiem znalezionym) boiskiem a jeziorkiem była zdecydowanie lepszą miejscówka noclegową nić namiot czy sala dzielona z nieogarniętymi czechami.
Po 2-3 godzinach snu,połamani po nocy w najdziwniejszych pozycjach udalismy sie na śniadanie. tutaj bez rewelacji ale tez bez specjalnej katastrofy.
Ponieważ relacja powstaje dopiero teraz,nie jestesmy w stanie podać żadnych szczegółów dot. rozegranych przez nas meczy. Jedyna rzeczą którą (niestety) pamiętamy jest to,że wszystko przegraliśmy. Cóż...uznalismy poprostu że nie ma sensu dołować gospodarzy i kolegów z zagranicy. Wieczorem,cholernie zmęczeni,udalismy sie do pobliskiego pubu w celu obejrzenia meczu Polska-Czechy. Tam dla odmiany rozwaliliśmy czechów ;P . Mecz oglądany w otoczeniu gromady tubylców dostarczył nam niezapomnianych wrażeń. O dziwo wyszlismy z pubu w jednym kawałku.
Nastepnego dnia zagraliśmy (z tego co pamiętam) 2 mecze. W tym jeden z SoLem. Powtorka z soboty. Oba przegrane. W międzyczasie rozegraliśmy kilka meczy treningowych między sobą. Między innymi ultimate chodzony,ultimate z użyciem jedynie lewej ręki.
Popołudniu,około godziny 16,nie czekąjąc na rozdanie nagród,zebraliśmy graty i zawinelismy tyłki spowrotem do Polski.
Turniej zdecydowanie można zaliczyć do udanych (mimo zajęcia przez nas zaszczytnego,ostatniego miejsca). 3 naprawde świetne boiska. trawa która aż woła "przejedź sie po mnie" ;P. nienajgorsze jedzenie.mozliwosci zagrania przeciwko naprawde świetnym druzynom. jedynie kwestia noclegu pozostawiała wiele do życzenia..ale przecież nie można miec wszystkiego. Oby więcej takich turniejów. Mamy jednak nadzieje że niebawem,na takie zagraniczne rozgrywki,bedziemy jeździć mocną ekipą Awfu :]
pzdr.Nielot
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz